Koralikowe etui na telefon, to jest coś, co naprawdę robi na wszystkich duże wrażenie.
I wcale się nie dziwię, bo jest przepiękne.
Jednak jego powstanie wymaga bardzo, ale to bardzo dużej cierpliwości i jest okupione ciężką pracą.
Pierwszym etapem jest nawleczenie na kordonek odpowiedniej ilości koralików, po czym następuje najbardziej mozolny proces, a mianowicie szydełkowanie :)
… i tak szydełkujesz, szydełkujesz, i szydełkujesz … uffff tak długo, aż powstanie odpowiednia jego wysokość.
W tym momencie następuje chwila dumy :) Tak! to ja powołałam, takie cudo do życia.
Myślisz sobie jestem niezła, WOW!!!
Latasz po domu z wielkim entuzjazmem i chwalisz się wszystkim owocem swojej wytrwałej pracy.
Aż tu przychodzi ON … wątpliwie piękny dzień, w którym w Twojej głowie kłębią się różne, dodam mało istotne, myśli. Tego dnia jesteś roztrzepana i rozkojarzona … Aż tu nagle! Dzwoni telefon. W tym całym roztargnieniu sięgasz do torebki, w czeluściach, której bez problemu namierzasz ręką telefon, znajdujący się przecież w charakterystycznym w dotyku futerale. Odbierasz a etui mechanicznie wrzucasz do torebki (przynajmniej myślisz, że tak właśnie zrobiłaś).
Z telefonem przy uchu idziesz dalej i dalej, aż wsiadasz do samochodu, kończysz rozmowę bo musisz ruszać, a telefon odkładasz na siedzenie.W drodze do domu nagle pojawia się myśl, a nawet lęk, czy aby na pewno schowałam futerał do torebki?! A jak się wyślizgnął, zrobiłam to przecież tak niedbale.
Niestety za chwilę okaże się, że wątpliwości były słuszne i już nigdy więcej nie zobaczę go na oczy.
Owego dnia wróciłam oczywiście jeszcze na miejsce "zdarzenia", ale już nie było po nim śladu, apele na facebooku również nie przyniosły rezultatu.
Pomyślałam, że tak miało być, nie byliśmy widocznie sobie pisani 😂 W takiej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak pogodzić się z tą stratą i zrobić sobie nowe etui. I wiecie co, tego już strzegę jak oka w głowie, a wygląda tak ↓
PS. Jeżeli chcecie zobaczyć jak wyglądało to zagubione, klikamy tu.
Komentarze